Tureckie Malediwy leżą na południowym zachodzie kraju, w prowincji Burdur. To tajemnicze miejsce, reklamowane jako kosmiczne jezioro, które swój magiczny kolor zawdzięcza związkom hydromagnezytu zawartym w wodzie.

Nad jezioro Salda trafiłam podczas wycieczki do Isparty, miasta usłanego różami oraz Kuyucak, słynnej lawendowej wioski. Wielu turystów dociera tu z Pamukkale, bowiem Salda leży na drodze powrotnej do Antalyi.

Zobacz też: Odwiedziłam Kuyucak, czyli turecką Prowansję

To Turcja czy Malediwy?

Biel piasku na plaży szerokiej jak w Polsce aż raziła w oczy. Dreptałam pół kilometra, aby dotrzeć do brzegu jednego z najgłębszych jezior Turcji. Salda ma około 44 km kw. powierzchni, należy do tureckiej krainy jezior, mówi się, że jest najpiękniejsze ze wszystkich zbiorników leżących w pofałdowaniach Gór Taurus.

Z roku na rok jezioro przyciąga coraz więcej turystów, szczególnie Turków, którzy chcą zaznać kąpieli w krystalicznie czystej, lazurowej wodzie rodem z Malediwów. Aby dostać się do wody, należy przejść najpierw przez kamienistą plażę, a potem lecznicze błoto, które upodobali sobie kuracjusze z problemami skórnymi. Swoje zdrowotne właściwości zawdzięcza hydromagnezytowi, wodnemu zasadowemu węglanowi magnezu.

Zobacz też: Błękit morza i hektary gajów oliwnych. Oto północne wybrzeże Turcji Egejskiej

Plaża, dzika plaża, pustki dookoła

Rozłożyłam swój różowy ręcznik na niewygodnych kamieniach, obserwując tureckie rodziny wysiadujące na dywanach… swoją wizytę nad jeziorem Salda rozpoczęłam od nałożenia maseczki ze zdrowotnego błota, potem przyszedł czas na kąpiel. Ku mojemu zdziwieniu, na brzegu było bardzo płytko, przeszłam chyba pół kilometra, a woda sięgała mi do kolan. Dalej nie odważyłam się wejść, bo tureckie Malediwy są jednym z najgłębszych zbiorników wodnych w Turcji. Tak głębokim, że do dziś nie zmierzono jego dna… Pomiaru wystarczyło na 190 metrów, ale kto wie, co jest dalej.

Nad jeziorem panował dziwny spokój, który kompletnie nie przypominał gwarnej plaży w Alanyi czy jakiekolwiek w Polsce. Na brzegu kąpały się dzieci, a dorośli tak samo, jak ja, wklepywali w twarz zdrowotne błoto.

Trudno wypoczywa się, leżąc na kamieniach, o pływaniu można pomarzyć, pozostaje tylko chlupanie się na brzegu. Jezioro otaczają jedynie lasy sosnowe, nie ma tu żadnej infrastruktury, więc jadąc na wypoczynek, należy przygotować sobie prowiant. Wprawdzie przy plaży ulokowano malutki sklepik, w którym można poratować się tureckimi słodyczami i cayem, ale chcąc spędzić na miejscu cały dzień – należy zabrać ekwipunek.

Jezioro ciągnie się na osiem kilometrów, leży na granicy prowincji Burdur i Denizli słynącego z basenów w Pamukkale. Tak naprawdę jest na pustkowiu, dlatego docierają tu turyści obierający je na punkt postojowy podczas podróży powrotnej do Antalyi. Nie ma co szukać tu bazy hotelowej czy domków na wynajem. Rozkładanie namiotów jest surowo zabronione, pozostaje więc skorzystanie z kempingów, które znajdują się bliżej miejscowości Salda.

Zobacz też: Antalya odkryta na nowo. Szczyt Tahtalı/Kemer + Belek [RELACJA]

Czy warto jechać nad jezioro Salda?

Niekoniecznie na całodniową wycieczkę tylko nad jezioro… Warto potraktować Saldę jako przystanek w podróży do Pamukkale lub lawendowej wioski. Można tu odpocząć, ochlapać się wodą i wysmarować leczniczym błotem. Brzmi jak idealny stop w długiej trasie…

Tagi: , , , , ,