Poranek na polu lawendy? Tak trzy lata temu wyglądały moje lipcowe piątki. Pobudka o 2 w nocy, żeby później, o 8 rano, 300 kilometrów dalej obudzić turystów zapachem kwiatów. Po co jechać tyle kilometrów w głąb Turcji? Aby zobaczyć wioskę, która żyje z lawendy. Aby napawać się zapachem tych fioletowych kwiatów, aby zachwycać się widokiem pól leżących pod samymi górami Taurus. I oczywiście zwiedzić kawałek Turcji.

Kapadocja, Pamukkale, Stambuł czy Antalya, to miejsca, które zna każdy. Jeśli tam nie był, to na pewno widział na setkach zdjęć. Ja wybieram kierunki nietypowe, nieodkryte, dlatego trafiłam do Lavanta Kuyucak, gdzie prowadzi wyjątkowo piękna droga. Cały czas w paśmie gór Taurus, z widokiem na lasy, jeziora, rzeki i bezdroża dookoła. Zapraszam więc na wycieczkę do lawendowej wioski – Kuyucak, która zarówno pięknie wygląda, jak i pachnie.

Kuyucak, lawendowa wioska

Skąd w Turcji wzięła się lawenda?

Skoro już wyruszyłam taki kawał, aby zobaczyć pola usiane kwiatami, chciałam dokładnie wiedzieć, skąd wzięły się one pod górami Taurus. Jest to jedna z tych sympatycznych historii, dzięki którym człowiek mimowolnie się uśmiecha.

Kuyucak, lawendowa wioska

Skąd w Turcji wzięła się lawenda? Oczywiście, że z Prowansji. Pytanie tylko, jak dotarła z południa Francji na tureckie pola. Otóż przywiózł ją pewien mieszkaniec wioski, który na emeryturze udał się na wycieczkę do Prowansji. Pola lawendy okrywające krainę nad Morzem Śródziemnym urzekły go na tyle, aby w jego głowie zrodziło się marzenie o swoim polu.

Kuyucak, lawendowa wioska

Turek wrócił z francuskich wakacji z sadzonkami lawendy. To zapoczątkowało tradycję, która z nic nieznaczącej, maleńkiej wioski Kuyucak, stworzyła turystyczną atrakcję.

Kuyucak, lawendowa wioska

Lawenda nie taka straszna

O ile podróżnika zafascynowały kwiaty lawendy, o tyle mieszkańcy patrzyli na fioletowe rośliny dość sceptycznie. Nie mieli po prostu pojęcia, co można zrobić z lawendą, którą posadzili na polach pod górami Taurus. Zaczęło się od sprzedawania sadzonek, bukietów i wianków… Z czasem zorganizowano kurs dla miejscowych kobiet, na którym nauczyły się, jak czerpać z lawendy, ile się da.

Kuyucak, lawendowa wioska

Wtedy przyszła pora na produkcję kosmetyków, mazideł, perfum, a nawet jedzenia.

Kuyucak, lawendowa wioska
Kuyucak, lawendowa wioska

Będąc w lawendowej wiosce można spróbować lawendowego lokum, lodów, kawy i herbaty. Ta mieścina żyje z lawendy, która kwitnie tylko przez dwa miesiące w roku. Mieszkańcy prześcigają się w tym, jak przyciągnąć turystów na swoje pole. Ustawiane są przeróżne scenografie, ławki, huśtawki, drzwi, leżanki, hamaki. Co tylko dusza zapragnie, byleby zdjęcia wyszły piękne.

Kuyucak, lawendowa wioska

Gość w wiosce jest sensacją

Kuyucak nie jest jeszcze popularne na tyle, aby turyści musieli się przepychać między sobą. To miejsce dla osób, które cenią sobie naturę i spokój. Wycieczki do lawendowej wioski odbywają się wyłącznie przez dwa miesiące (czerwiec i lipiec), więc trzeba mieć szczęście, aby trafić na czas kwitnięcia.

Kuyucak, lawendowa wioska

Można powiedzieć, że moje szczęście się potroiło. Byłam w lawendowej wiosce trzy razy i za każdym razem, cała wioska ekscytowała się naszym przyjazdem. O ile pola są „otwarte” od świtu, o tyle sklepiki otwierane są o 9 rano. Warto więc zacząć zwiedzanie od spaceru po lawendowym polu – nawąchaniu się kwiatów, zrobieniu zdjęć i po prostu, odpoczynku.

Kuyucak, lawendowa wioska

Podaruj uśmiech mieszkańcom

Ekscytacja mieszkańców, którzy widzą kolejnych turystów wiąże się z tym, że dosłownie żyją oni z lawendy. W Lavanta Kuyucak nie ma niczego specjalnego. To tak zwana wieś zabita dechami i gdyby nie rosnąca dookoła lawenda, nigdy w życiu nie znalazłby się tam żaden turysta. Dlatego tym bardziej szanuję pracę miejscowych kobiet, które całymi dniami plotą wianki, bukiety, robią przeróżne lawendowe mikstury i kosmetyki.

Kuyucak, lawendowa wioska

Scenografie ustawiane na polach to dopiero wstęp do całego biznesu. Za każdym razem, gdy dojeżdżałam do wioski, wspierałam lokalnych sprzedawców.

Kuyucak, lawendowa wioska

 

Co warto kupić w lawendowej wiosce?

Lavanta Kuyucak nie jest specjalnie rozsławione, a szkoda, bo każda wycieczka, każdy zakupiony lawendowy produkt równa się z uśmiechem gospodyń, które mieszkają w wiosce i je tworzą.

Kuyucak, lawendowa wioska

Warto wspomóc kilka gospodarstw, dlatego za każdym razem, kupowałam na innym stoisku. 

Co wybierałam?

Uśmiechająca się szeroko Turczynka, uwiodła mnie lawendowym wiankiem, choć moim celem były magnesy, które kupuję w każdym miejscu, które zwiedzam.

Kuyucak, lawendowa wioska

Magnesy są robione ręcznie, ceny oscylują pomiędzy 3 zł do 10 zł, zależy od wielkości.

Hitem wśród wszystkich turystów, zwłaszcza wśród dzieci były lody lawendowe! Dodatkowo można spróbować lawendowego lokum (turecka galaretka). Polecam też usiąść na chwilę w kawiarni, gdzie można wypić kawę i herbatę – również lawendowe.

Kuyucak, lawendowa wioska

W wiosce można też dostać całą gamę lawendowych kosmetyków, mydła, żele pod prysznic, szampony, kremy, balsamy czy spreje do domu. Jako wielka fanka tureckiej kolonii, polecam lawendową wodę kolońską, której zapach trzymał się na dłoniach przez cały dzień.

To małe rzeczy, które cieszą zarówno turystów, jak i mieszkańców.

Jak dostać się do Lavanta Kuyucak?

Kuyucak leży niedaleko Isparty – stolicy tureckich róż. Wszystko, dosłownie wszystko w mieście ma motyw różany. Róże są na latarniach, ławkach, na koszach do śmieci, mają swoje pomniki. To właśnie w Isparcie powstają wszystkie różane produkty, od olejków, żeli, mydeł, po dżemy.

Kuyucak, lawendowa wioska

Do lawendowej wioski najlepiej dostać się wybierając wycieczkę z biura podróży. Jeśli chcecie dojechać tam na własną rękę – można połączyć to z podróżą do Pamukkale, które znajduje się dwie godziny drogi od Kuycak.

Co ważne – w Kuyucak można zostać na noc. Na lawendowych polach znajdują się domy gospodarzy, którzy wynajmują pokoje dla turystów. Można więc zostać tam na noc i wstać na wschód słońca, który będzie pachniał lawendą.

Kuyucak, lawendowa wioska

Jadąc do wioski, przygotujcie lokalną walutę – liry tureckie. Na miejscu nie ma kantoru, a mieszkańcom, którzy nie ruszają się poza lawendową oazę, na nic zdadzą się dolary czy euro.

Tagi: , ,