Biorąc się za temat tureckich szkół, nie spodziewałam się, że więcej nas dzieli, niż łączy. O tym, jak wygląda edukacja, jakie przedmioty znajdują się w planie lekcyjnym oraz dlaczego pierwszaki zaczynają naukę tydzień wcześniej – opowiedziały mi nauczycielki, matki i żony – Polki, które są związane z tureckimi szkołami.

Powrót do szkoły widać gołym okiem. Ulice tureckich miast zapełniły się uczniami, którzy w mundurkach dumnie kroczą na lekcje. Ubrani w mundurki, z wielkimi plecakami, mijają wakacyjne deptaki otoczone palmami i gdy ja skręcam na plażę, oni idą na matematykę lub historię. Widzę żal w ich oczach, ale zarazem ekscytację na myśl o tym, że spotkają swoich szkolnych znajomych. Nie ma już odwrotu – tureckie dzieci wróciły do szkoły.

Kiedy Turek idzie do szkoły

Różnic pomiędzy polską i turecką edukacją jest naprawdę sporo. Okazuje się, że już samo obliczenie tego, kiedy dziecko ma pójść do szkoły staje się problematyczne.

 – Tureckie dzieci idą do szkoły podstawowej w wieku … i to jest właśnie skomplikowane – zdradza Magdalena Yildirim, właścicielka szkoły języka tureckiego Lisan.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Turcji, aby zapisać dziecko do pierwszej klasy, musi mieć ono skończone 69 miesięcy życia (do września). Czyli mieć 5 lat i 9 miesięcy. Okazuje się, w zależności od wieku, szkołę można odraczać. Turcy bawią się więc w wyliczanie skończonych miesięcy…

A od samego liczenia, kto i kiedy ma iść do szkoły – głowa paruje. Niemniej, jeśli we wrześniu dane dziecko skończy 72 lub więcej miesięcy, nie ma zmiłuj, musi iść do szkoły. Wychodzi więc na to, że w Turcji do szkoły idzie się w wieku 6 lat.

– System jest na tyle skomplikowany, że w Internecie można znaleźć specjalne kalkulatory obliczające czy dziecko już teraz musi iść do szkoły, czy może poczekać jeszcze rok – dodaje Magdalena Yildirim.

Po trudnych wyliczeniach, gdy dziecko zacznie już edukację szkolną, powinno ją skończyć po 12 latach. System szkolnictwa to 4+4+4. – Podstawówka 4 lata (ilkokulu), gimnazjum 4 lata (ortaokulu) i szkoła średnia 4 lata (lise – liceum, meslek teknik lisesi -technikum zawodowe) – wymienia Magdalena Saydamli, Polka na co dzień mieszkająca w Van (autorka kanału Kawa po Turecku), prywatnie żona tureckiego nauczyciela.

Okazuje się, że w Turcji nie ma podziału na klasy, tak jak w Polsce. Nie mówi się, że ktoś chodzi do drugiej klasy gimnazjum, tylko po prostu – ktoś jest w szóstej klasie. Wszystko liczy się ciągiem przez 12 lat.

Być tureckim pierwszoklasistą

Alara, córka Natalii Grabarz 12 września oficjalnie została uczennicą tureckiej szkoły. Okazuje się, że zerówka w Turcji nie jest obowiązkowa, wprawdzie można wysłać dziecko do państwowej szkoły, ale zajęcia trwają tylko cztery godziny. – W pierwszym semestrze od 8-12, a w drugim 12-16. Jednak to opcja dla dzieci mam, które nie pracują, bo wysłanie dziecka na cztery godziny, to za mało – zdradza Natalia. W Turcji mało kto chodził do zerówki, nawet żłobki i przedszkola nie cieszą się popularnością, wszystko przez to, że dzieci wychowuje mama lub dziadkowie.

– Dlatego pierwszaki zaczynają edukację o tydzień wcześniej, niż cała reszta – tłumaczy Magdalena Yildirim. To czas na adaptację przez zabawę z balonami, dmuchańcami, a nawet klaunem. Rodzice oczywiście towarzyszom dzieciom w zajęciach.

Mała Alara chodziła do szkoły przez pięć dni. Codziennie na 45 minut, w czasie których dzięki zabawie, poznawała swoją przyszłą klasę.

– Mimo to, dla wielu maluchów rozpoczęcie szkoły to pierwszy raz, w którym rozstają się z mamami. Dlatego pierwsza klasa to wielki szok. Histeriom, łzom i dantejskim scenom nie ma końca – dodaje Magda. W Turcji nie ma też rozpoczęcia roku z przytupem. – Dzieci odśpiewały hymn i rozeszły się do klas – dodaje Natalia.

Edukacja w pierwszej klasie oparta jest głównie na nauce pisania i czytania. Od drugiej klasy dojdzie angielski, a potem różne „dziwne” przedmioty…

Młodzi Turcy uczą się bezpieczeństwa na drodze i zasad demokracji

To tylko dwa z wielu „dziwnych” przedmiotów, jakie znalazły się w planie lekcyjnym. Oprócz języka tureckiego, matematyki, nauk przyrodniczych, plastyki, muzyki i  wf-u, dochodzą przedmioty, które spotkamy tylko w tureckiej szkole…

Szczegółowy spis przygotowała Magdalena Yildirim, właścicielka szkoły języka tureckiego Lisan.

Zacznijmy od przedmiotów obowiązkowych w tureckiej podstawówce:

Historia Republiki Turcji i filozofii zgodnej z myślą Ataturka, język obcy, kultura religii i etyka, sztuki wizualne, zabawy i wychowanie fizyczne (czyli WF dla klas 1-4) oraz wychowanie fizyczne i sport (czyli WF dla 5-9). Do tego: technologie i projektowanie, bezpieczeństwo w ruchu drogowym, technologie informatyczne i programowanie, planowanie kariery, prawa człowieka, zachowania obywatelskie i demokracja.

Brzmi ciekawie? Zobaczcie, co szkoły oferują uczniom klas 5-8:

Koran, życie proroka Mahometa, podstawowe wiadomości o religii, umiejętność czytania (ze zrozumieniem); umiejętność pisania, warsztat pisarki, współczesne języki i dialekty; umiejętność komunikacji i prezentacji, język obcy, nauki stosowane, matematyka, środowisko, sztuki wizualne, muzyka, sport, teatr, gry logiczne, szachy, kultura ludowa, wiedza o mieście (tu miasto, w którym mieszka dany uczeń), wspólna historia ludów tureckich, edukacja medialna oraz prawo i sprawiedliwość.

Pomoc od tureckiego rządu

Tureccy uczniowie nie muszą martwić się o podręczniki – Dostają darmowe książki od rządu. Od pierwszej klasy, do samego końca szkoły średniej – opowiada MagdaSaydamli. We wrześniu uczniowie dostają komplety nowych książek, które w czerwcu muszą oddać do szkolnego recyklingu.

To samo tyczy się dojazdu. Busy, które widziałam rano odbierają dzieci, które mieszkają za daleko, aby chodzić na pieszo, bo są na przykład ze wsi.  – Tacy uczniowie mają również zapewnione obiady w stołówce – dowiaduje się od Magdy.

Mimo darmowych książek, nauczyciele często podają rodzicom swoje listy książek, które muszą kupić dodatkowo. Dochodzi nawet do tego, że wspomagają szkoły.

– Zakupiliśmy dla naszej klasy laptopa z drukarką, firanki i inne ozdoby do sali. Koszt takich dodatkowych elementów wyniósł 500 lir na dziecko – wymienia Natalia, mama pierwszoklasistki.

Turecka szkoła. Gdy zamiast dzwonka gra muzyka

Wszystkie rozmówczynie wymieniają jedną zasadniczą różnicę pomiędzy polską i turecką szkołą – zamiast dzwonka, gra melodia. Do tego, uczniowie na wszystkich etapach edukacji muszą nosić obowiązkowe mundurki. – I każdy je nosi, nikt się nie burzy – komentuje Dorota Woltal, Polka, która od 7 lat uczy angielskiego w prywatnej tureckiej szkole.

W mojej bydgoskiej podstawówce, również mieliśmy melodyjkę, gdy chodziłam do gimnazjum, weszła ustawa o wprowadzeniu obowiązkowych mundurków. Wówczas zapłaciłam na ohydną kamizelkę, której nigdy nie dostałam… Niemniej, owe różnice nie robią na mnie wrażenia. Szokowała mnie natomiast informacja o tym, że tureccy uczniowie rozpoczynają i kończą tydzień od apelu!

– W poniedziałki zajęcia zaczynają się mini apelem na którym śpiewa się hymn narodowy i wciągana jest na maszt flaga Turcji. W piątek zajęcia kończą się również odśpiewaniem hymnu narodowego – opowiada Anna Eser, mama Emila, który uczy się w państwowej szkole w Alanyi. Co ciekawe, apele nie odbywają się w salach gimnastycznych, bo takowych nie ma… W podstawówkach są za to place zabaw.

Lekcje codziennie w tych samych godzinach

Okazuje się, że to jeszcze nie jest koniec różnic. W szkołach nie ma żadnych symboli religijnych, na ścianach widnieje jedynie podobizna Ataturka.

Lekcje trwają 40 minut, przerwy 15 (dla szkół jednozmianowych) i 10 (dla dwuzmianowych). Ważna jest też przerwa obiadowa w południe, tu w zależności do szkoły, może trwać od 40 do 90 minut.

Tureckie dzieci nie mają zróżnicowanego planu lekcji i nie chodzi tu o przedmioty. Chodzi o godziny. Szkołę zaczyna się i kończy zawsze o tej samej godzinie.

– Lekcje trwają codziennie od 8.30 do 12 – przyznaje Natalia. Od 12 do 13 jest godzinna przerwa na obiad, podczas której dzieci mogą nawet pójść do domu. – Moja Alara zostaje w szkole, gdzie po przerwie ma kolejne 1,5 godziny lekcji. Kończy więc o 14:35 – tłumaczy polska mama.

Po szkole dzieci wracają do domów w asyście rodziców lub dodatkowo płatnymi serwisami szkolnymi.

Nauczycielska służba

– Myślę, że ciekawy jest sam system zatrudniania nauczycieli – podpowiada Magda z Kawy po turecku.  – Nikt nie zgłasza się z CV do szkoły w swoim mieście, tylko trzeba zdać specjalny egzamin państwowy KPSS i praca przydzielana jest na podstawie uzyskanych punktów. Nauczyciel, który zdał egzamin i chce podjąć pracę wybiera w systemie 40 szkół na terenie całej Turcji i później jest losowanie – tłumaczy Polka.

Zazwyczaj pierwsze kilka lat pracy trzeba spędzić na wschodzie Turcji. Ma to pomóc w rozwoju wschodniego regionu kraju. Później po zakończeniu 'służby wschodniej’, która trwa co najmniej trzy lata, nauczyciel może przenieść się w inne miejsce. I tak Magda wraz z mężem „wylądowali” na kilka lat w Van, gdzie czekają na możliwość przeprowadzki do innego miasta.

Wakacje po studencku

Dorota Woltal wspomina, że w pracy najbardziej zaskoczyła ją wieść o wakacjach. – Rok szkolny nie zaczyna się pierwszego września, zazwyczaj dzieje się to dopiero w połowie miesiąca. Nie ma stałej daty, w tym roku rozpoczynamy 12-tego – opowiada.

To samo tyczy się zakończenia szkoły, które w tym roku szkolnym przypada na 16 czerwca 2023 r. – Zawsze myślę o rodzicach, którzy muszą coś wymyślić na trzy wolne miesiące. A to nie lada wyzwanie – wyznaje nauczycielka. Rok szkolny jest ruchomy, a jego okres co roku ustala Ministerstwo Edukacji, stąd te różnice. Szkoła może rozpocząć się 31 sierpnia, a czasem i 20 września.

W Turcji nie ma oczywiście grudniowej przerwy świątecznej. Są za to aż cztery inne! Dwie międzysemestralne, czyli dwa tygodnie pod koniec stycznia i ferie letnie oraz dwie semestralne, po tygodniu w listopadzie i kwietniu. Do tego dochodzi oczywiście ruchoma przerwa świąteczna.

Jest jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa, która może zaskoczyć Polaków. Nauczyciel, to najbardziej szanowany zawód w Turcji! – Do nauczycieli, nie tylko ich uczniowie, ale wszyscy dorośli, którzy wiedzą, że dana osoba wykonuje taki zawód (np. sąsiedzi), zwracają się z szacunkiem per hocam (mój nauczycielu) – wyjaśnia Magdalena Yildirim.

Tagi: , , , ,